Przy okazji… Rotterdam!

Przewodniki turystyczne podpowiadają nam, jakie miejsca w danym kraju warto odwiedzić. Mówią nam, gdzie nie może nas zabraknąć. Czasem jednak można zaryzykować i zobaczyć jeszcze coś, co niekoniecznie wpisane jest w trasę naszej wycieczki.

Jeśli wyjeżdżamy do państwa, w którym jeszcze nie byliśmy, zwykle wybieramy jako cel naszej podróży miejsca, które są perełką dla danego państwa lub zakątkiem, którego wręcz nie wypada nie odwiedzić. I tak: jadąc do Włoch kierujemy się w stronę Rzymu lub Wenecji, gdy chcemy odwiedzić Francję, warto zobaczyć Paryż z wieżą Eiffla i zamki nad Loarą, a gdy zamierzamy odwiedzić Holandię – zwykle w naszych planach są wiatraki, tulipany, Amsterdam i Haga. Jednak jest takie miasto, do którego raczej wycieczki się nie udają, a jednak warto, gdy jest tylko okazja, o nie zahaczyć – jest to Rotterdam.

Swych początków Rotterdam sięga XIII wieku. Z racji swego usytuowania nad rzeką Ren, jego rozwój był uzależniony od umiejętności kierowania gospodarką żeglugową.